Ekhem, no faktycznie nie bardzo mam czas pisać... Nie wyrabiam na zakrętach cały czas, a tempo - mam wrażenie - wręcz przyspiesza ;)
W skrócie. W drugiej połowie lipca byłam na szkoleniu pod Londynem i korzystając z uprzejmości mojej firmy przebukowałam sobie bilet coby na weekend w stolicy Wielkiej Brytanii zostać i zwiedzić miejsca, którym brak było "haczyka" po wizycie w marcu - przede wszystkim chodziło mi o Greenwich. Wyprawa w pełni udana :) Szkolenie wypełnione śmiechem (popłakałam się przy tym kilka razy :) ), poznanych sporo fajnych osób, kilka miłych wieczorów w pubie Harvester w Old Windsor, test napisany na 99%. Pogoda była mocno niebrytyjska - ponad 30C i pełne słońce... W samym Londynie na weekend zatrzymałam się w hotelu w Kensington, tuż przy stacji metra Earl's Court - a zatem i bardzo blisko domu Freddiego. Byłam tam, a jakże :)
Zdjęcia
tutaj
W pierwszy weekend sierpnia pojechałam do Szczecina na Tall Ships Race. Gorąco było masakrycznie, wytrzymałam tylko kilka godzin i wróciłam do 3miasta z noclegiem w rodzicielskim domu kołobrzeskim.
Zdjęcia tutaj
W kolejny weekend mokłam przez kilka godzin na Międzynarodowej Wystawie Psów przy gdańskiej PGE Arenie i zrobiłam obiecane od dawna już zdjęcia psiakowi koleżanki. Ciekawe nowe doświadczenie :) A do tego jeszcze zaliczyłam grilla ze znajomymi z forum górskiego, których nie widziałam wieki - bądź też dopiero pierwszy raz w tzw. realu spotkałam :) Przemiło!
I znów zdjęcia
W połowie miesiąca był długi weekend. I tak - naprawdę wzięłam (uwaga - szaleństwo!) już drugi dzień urlopu w tym roku i sobie trochę odpoczęłam. Generalnie weekend bardziej domowy, przy książce etc. Potrzebowałam tego.
Żeby to zrównoważyć, w kolejny piątek po przyjściu do pracy stwierdziłam, że bym w sumie Rodzicieli odwiedziła - i zaraz po pracy zamiast do domu - pojechałam do Kolberga. Było mega!
A teraz jest już wrzesień. Dość mocno zaawansowany. Znalazłam w ostatni weekend trochę czasu, żeby pograć dłużej na perkusji, z czego ogromnie się cieszę - latem mocno ją zaniedbałam...
Dotarłam też wreszcie na siłownię - wreszcie wykorzystam może MultiSporta :P Oczywiście nie obyło się bez kontuzji (przeciążone przywodziciele nogi prawej), ale i tak było warto :P
Najbliższy weekend upłynie mi pod znakiem wypadu na Dzień Otwarty do bazy lotniczej w Malborku (jeśli wstanę o przyzwoitej porze) i czytania regulaminu (patrz dalej).
A nadchodzący tydzień przynieść ma wizytę szefostwa z Wlk Bryt (rekrutacja nowych członków do zespołu) oraz - jeśli się wszystko uda - siedzenie przez 4 piękne dni na lotnisku w Modlinie, na szkoleniu i zawodach śmigłowcowych :) Wstępnie zgłosiłam chęć zostania sędzią takich zawodów, stąd i konieczność zapoznania się z regulaminem. Jaram się tym jak pochodnia - rotorki będą na wyciągnięcie ręki!
Mam nadzieję, że napiszę o tym kilka słów za mniej niż 2 miesiące... ;-)
Tak. I to jest wszystko w mocnym skrócie.
Kocham swoje życie, no! ;)
p.s. Jeszcze mi się jedno przypomniało :)
W czerwcu byłam na pikniku lotniczym w Gryźlinach - pod Olsztynem, right?
No i podesłałam im swoje fotki na profil fejsbukowy. I je wrzucili nawet na ścianę :)
A niedawno przypadkiem odkryłam, że jedno z moich zdjęć zostało wykorzystane w relacji z tego wydarzenia w Przeglądzie Warmińskim :) Niby niewiele, ale jakby nie patrzeć - pierwsze koty za płoty! Tzn. pierwsze zdjęcie opublikowane :) Dumna. A co :)