sobota, 23 marca 2013

Podobno jest wiosna

Słoneczko - owszem, czasem poświeci, ale białe placki na trawnikach bynajmniej nie kojarzą mi się z eksplozją zieleni i budzeniem się do życia. Zimo - za całym szacunkiem, ale - wypad!

Rzecz jasna znów nie nadążam z notowaniem tego co sie dzieje.
Rozpoczęłam pracę w nowej firmie. Na sam początek wysłali mnie i kolegę na 2 tygodnie do jukeja, pod Londyn. Było bosko. Ciężko, rzecz jasna - jak to na początku w nowej pracy - ale ogólnie fantastycznie!
W Londynie rzecz jasna prawie ze od razu skierowałam się na Earl's Court pod Garden Lodge -dom Freddiego. Tyle widziałam zdjęć z murem zapisanym wpisami od fanów - a teraz jest wyczyszczony... Dziwnie, dziwnie...
Londyn jest ogromny i tłoczny. Zdecydowanie nie do mieszkania dla mnie. Ale jest tez bardzo inspirujący - i raczej nie była to moja ostatnia tam wizyta. Wpaść na chwilę, dać się natchnąć nowymi pomysłami i ochotą do działania - i z powrotem do domu, wprowadzać w czyn. Ot tak :)

Z kategorii spełniania marzeń - kupiłam sobie zestaw perkusyjny, rzecz jasna elektroniczny - na akustyczny nie mam miejsca, zresztą moi współlokatorzy domkowi nie zgodziliby się na niego tak łatwo jak na digitala. A tak jest super. Już sobie przetrenowałam prawy bark, bo niezbyt ergonomicznie ustawiłam floor toma i crasha :D

Nie zważając na temperaturę na zewnątrz, przymierzam się do zmontowania na powrót mojego roweru. Półtora roku przestał sobie w stanie przeprowadzkowym - mam nadzieję, że nie wpłynęło to negatywnie na jego performance. Ambitnie mam zamiar jeździć nim do pracy jak się zrobi cieplej. Ciekawe co mi z tego wyjdzie :P

Powoli przymierzam się również do kolejnego kursu w mojej karierze - w sumie do dwóch, ale ten drugi jakby wymaga mniej zachodu, bo bardziej popularny jest.

Za tydzień Wielkanoc i jadę do domu! To jest boskie w mieszkaniu w Polsce - mam na tyle blisko, ze mogę! :) Spędzałam te święta samotnie i przez Skype'a przez ostatnie 3 lata - to teraz nadrobię sobie :)

To by było na tyle jeśli idzie o wylewanie wspomnień na klawiaturę - przynajmniej na dzisiaj. Dobranoc i ave!

sobota, 2 marca 2013

Eeee... yyyy... no to chyba mam tremę

A wydawałoby się, że zakładając n-tego już bloga powinnam się przyzwyczaić do pierwszych postów lepiej niż do zmiany miejsca zamieszkania. A jednak.

Sama nie wiem co mnie tu przygnało, najbardziej chyba czas operacji na blog.pl - nie mogłam już zdzierżyć.

No to co, mogę uznać, że pierwszy wpis zaliczony?
Ufff... :P